W środę 6 września w sali obrad ratusza odbyło się kolejne spotkanie zespołu ds. opracowania zasad finansowania programu wsparcia prokreacji. Tym razem tematem dyskusji była metoda in vitro.
Wykład na ten temat przedstawił jeden z ekspertów wskazanych przez zespół, dr Marek Szymański, specjalista ginekologii i położnictwa z Bydgoszczy.
Jeśli w ciągu roku, mimo regularnego współżycia bez zabezpieczenia kobieta nie zajdzie w ciążę, można mówić o niepłodności. Konieczne jest wtedy ustalenie przyczyn problemu i diagnostyka niepłodności. Jeśli uda się ustalić powód a przyczyna jest odwracalna, wdraża się odpowiednie leczenie niepłodności, stosując metody farmakologiczne i chirurgiczne. Bywa jednak, że mimo skutecznego leczenia, para wciąż nie może doczekać się poczęcia dziecka. Są również takie przypadki, gdy standardowe leczenie nie może być zastosowane lub się nie sprawdza. Jedynym rozwiązaniem pozostają wtedy techniki rozrodu wspomaganego, w tym zapłodnienie pozaustrojowe.
– Ta metoda to ostateczność, stosowane w momencie, gdy inne metody leczenia niepłodności zawodzą – wyjaśniał ekspert. – W całym cyklu opieki nad pacjentami, stosujemy jednak głównie metody naturalne, znane też w naprotechnologii.
Dr Szymański nie tylko wyjaśniał arkana metody in vitro, odpowiadał też na pytania gości, jednocześnie obalając wiele mitów. – Metoda in vitro jest stosowana w świecie od 40 lat, jej wynalazca prof. Robert Edwards otrzymał za nią Nagrodę Nobla.
Podczas spotkania była też mowa o zarodkach, które nie zostały wykorzystane w zabiegu tzn. nie trafiły z powrotem do organizmu kobiety. – Są one chronione prawem, jako faza rozwoju człowieka. Rodzice mogą sięgnąć po nie w ciągu 20 lat i nie znam rodziny, która zapomniałaby o tym rodzeństwu.