Takimi inwektywami opisuje mnie Chojnickie Radio Weekend. Czy rzeczywiście zasługuję na takie miana? Czy okłamuję mieszkańców, czy terroryzuje pracowników Ratusza i podległych mi placówek?
Zapewniam, że tak nie jest i mam na to niezbite dowody! Z przykrością stwierdzam, że Radio Weekend skłamało. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie i powyższe dotyczące mojej osoby znajdziecie Państwo w tej publikacji.
Nie jest tajemnicą dla większości Chojniczan, iż moje tzw. „stosunki i relacje” z Radiem Weekend przechodziły różne formy. Od bardzo dobrej do złej. Od pięciu lat właściwie nie ma współpracy, a kontakt oparty jest o prawo prasowe i ustawę o radiofonii i telewizji.
W poprzedniej kadencji pełniąc urząd burmistrza uczestniczyłem tylko jeden raz (w ciągu 4 lat) w audycji radia. To oczywiście historia.
Dlaczego więc doszło do konfliktu, dlaczego chcę „walczyć”? Otóż nie jest to walka z Radiem! Walczę o zagrożone przez właścicieli Radia swobody demokratyczne. Chcę bronić wolności słowa, a przede wszystkim pełnej możliwości informowania mieszkańców o pracy samorządu Chojnic.
Jestem przekonany i dołożę wszelkich starań, aby udowodnić, że właściciele (państwo Granowscy)wykorzystują koncesjonowane radio do celów niezgodnych z misją określoną w koncesji. Na szczęście są w Polsce instytucje, które oceniają i przydzielają koncesje. Fakty, które przedstawię są poparte dowodami. Jestem w trudnej sytuacji, ponieważ państwo Granowscy „mają radio” i opowiadają w nim co chcą, a ja nie mam możliwości przedłożenia kontrargumentów kontrargumentów i ukazania prawdy, ponieważ jestem osobą niepożądaną dla Nich.
Dodatkowo komplikuje się problem wzajemnych relacji pomiędzy monopolistycznymi właścicielami Radia, ponieważ są też zarządzają również telewizją kablową. W sprawie „kablówki” zostałem upoważniony również do interwencji. Podzielam pogląd, że operator okłamał mieszkańców i prowadzi praktykę monopolistyczną podnosząc w nieskończoność ceny. Dodatkowo wątpliwa jest argumentacja operatora, co do uzasadnienia podwyżek abonamentu. Pisze on do Chojniczan, że kablówka jest tańsza u nas niż gdzie indziej, a to nie prawda. W Toruniu on sam realizuje 12 programów więcej niż w Chojnicach oraz program regionalny za tą samą cenę, co dla nas. W sąsiednich miastach cena abonamentu są niższe, a oferty programowe często szersze. Argumentacje, że trzeba podnieść ceny, bo dostosowuje się polskie prawodawstwo do Unijnego jest najprawdopodobniej chybiona. Na szczęście Rada Miejska przy sprzeciwie opozycji (pan Mielke, pan Wenta, pan Januszewski) przedłożyli wniosek, abym wystąpił do instytucji — w Polsce o sprawdzenie zgodności z prawem decyzji operatora.
Największym naszym nieszczęściem jest chyba to, iż nie ma konkurencji na rynku. Mamy tylko jedno Radio i jedną kablówkę. Oczywiście radia możemy słuchać innego, ale z kablówką powstaje problem, bo nie każdego stać na zakup anteny satelitarnej. Ilość anten jest coraz większa i uważam, że zasadne byłoby pozyskanie konkurencyjnego operatora, bo dlaczego na przykład w Wejherowie mają 51 programów i płacą 22,90 PLN, albo w Słupsku mają 60 programów i płacą 25 PLN. Przykładów jest więcej.
Wróćmy jednak do Radia. Dlaczego jest aż tak źle. Podam kilka przyczyn:
– po pierwsze: właściciel pan Granowski nie zakupił od miasta po preferencyjnej cenie
nieruchomości (dzisiejsza Hypernova) pod projektowaną inwestycję. Wycofałem się z błędnych (również moich) decyzji w sprawie zapisów planu miejscowego i Urząd sprzedał nieruchomość przetargu. Kupił Mostostal Gdańsk, a nie po zacznie niższej cenie pan Piotr Granowski. Miasto pozyskało 2,4 mln PLN, a gdyby utrzymać zapis o telemetrii, radia i telewizji otrzymalibyśmy kilkanaście tysięcy. Tego faktu nigdy mi nie wybaczą. Sam pan Granowski wielokrotnie mówił do kilku osób, że „jestem spokojny”. Ja jednak „w układy” nie wszedłem i dzięki temu mogę spojrzeć prosto w oczy każemu, Państwu Grafowskim też!
– po drugie: po rozstaniu się właścicieli Radia z red. nacz. – Romanem Guzelakiem nastąpiła eskalacja kryzysu. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta! Pan Guzelak zatrudniono w dziale marketingu Parku Wodnego i to nie podoba się państwu Granowskim. Otóż człowieka zwolnionego z radia należałoby, ich zdaniem, zniszczyć! On nie powinien nigdzie pracować! A ja pytam dlaczego? I odpowiadam. Moimi rękoma nikogo nie będę niszczyć! Nie będę narzędziem.
To, proszę państwa, są fakty ogólnie znane. Mogę powiedzieć, że są to tzw. publiczne tajemnice.
Przyjaciele ostrzegają mnie, inni się boją. Mówią: nie walcz z radiem, bo przegrasz. Mają niesamowitą władzę! Podejmuję jednak działanie, aby obnażyć tzw. „układy” i godzę się, aby gwiazdą radia był p. Mielke lub p. Zawadzki. Będę obrzucony błotem. Przeżyję – wierzę w sprawiedliwość społeczną. Radio może zrobić mi krzywdę tylko w jeden sposób: może zawładnąć umysłami mieszkańców Chojnic. Ostrzegam: będziecie państwo niewolnikami. Dołożę starań, aby tak nie było. Jeżeli nawet jestem na przegranej pozycji i będę musiał poświęcić duże poparcie społeczne osiągnięte w wyborach, to oświadczam: nie cofnę sięi do końca wyjaśnię problemy!
Radio obecnie prowadzi propagandę, dzięki której chce przekonać mieszkańców, iż tylko ja chce występować w radiu. To fałsz. Jestem burmistrzem z woli wyborców. Właściciele rozgłośni stosują praktykę polegającą na tym, iż bez mojej wiedzy umawiają się na audycję z moimi pracownikami. Kuriozum jest takie, iż ja jednoosobowo odpowiadam za miasto, jestem autorem projektów uchwał i nie mogę wypowiedzieć się. Fałszywe jest twierdzenie radia, że „wiceburmistrz odpowiada za oświatę”, ja odpowiadam i z nim współpracuję. On jest moim podwładnym. Jeżeli ja nie mogę uzasadniać i argumentować to desygnuję Jego. Tylko ja mogę to uczynić, a nie radio. To nie radio jest pracodawcą urzędników. To tak jakby premierowi powiedzieć, że ni on jako premier będzie występować mediach – tylko wicepremier.
Wróćmy jednak do faktów. Dlaczego twierdzę, że mam niezbity dowód, iż Radio Weekend kłamie. Piszę to publicznie i liczę, że państwo Granowscy będą chcieli udowodnić, że tak nie jest. Liczę wię na pozew sądowy. Niech radio spróbuje udowodnić, że tak nie jest. Fakty, które poniżej odsłonię przed Państwem są już w Krajowej Radzie Radiofonii Telewizji. Sprawa „kablówki” przedłożyłem również odpowiednim instytucjom. Machina więc ruszyła, oto FAKTY:
23 stycznia (czwartek o godzinie 20.00) radio zaplanowało audycję, której tematyka miała dotyczyć projektu uchwały o zmianie sieci przedszkoli (likwidacją trzech placówek). Do udziału w audycji zaproszono wiceburmistrza J. Pokrzywnickiego. W tym samym dniu w godz. od 16.00 – 18.00 odbyłem wspólnie z wiceburmistrzem spotkanie z załogą i rodzicami w przedszkolu przy ul. Gdańskiej. Po spotkaniu wiceburmistrz J. Pokrzywniki powiadomił mnie, „że jest niedysponowany” i nie może wziąć udziału w planowanej audycji radia. Poprosił, abym go zastąpi. Nie powiadomił o tym fakcie radia, ponieważ uznał, że jeżeli zastąpi go jego przyłożony to wywiąże się ze zobowiązania. Pomijam tutaj właściwie aspekt, iż ja nie zostałem zaproszony.
Nie ukrywam, że wątpiłem w dobrą wolę pani prezes A. Granowskiej i jak się potem okazało miałem rację. Do radia udałem się z Dyrektorem Generalnym Urzędu Miasta Robertem Wajlonisem. Wewnątrz już był pan Piotr Stanie i p. Barbara Strzałkowska (dyr. PS Nr 8) – uczestnicy audycji. Przyjął nas pan red. A. Drelich. Oświadczyłem cyt.: „pan wiceburmistrz J. Pokrzywniki jest niedysponowany i nie może wziąć udziału w audycji. Z racji faktu, iż ja jestem jego przełożonym mogę go zastąpić”. To co powiedziałem „na szczęście” słyszeli świadkowie i nagrałem mój dialog z p. red. Drelichem na dyktafonie. Po konsultacji z właścicielami radia pan red. Drelich oświadczył przy świadkach, że nie ma zgody na mój udział w audycji. Po tym oświadczeniu pani dyr. B. Strzałkowska podjęła decyzje, że nie wystąpi w audycji, ponieważ urząd nie będzie reprezentowany.
Wróciłem do Ratusza i zacząłem słuchać Radia Weekend. Od 20.05 do 21.15 cisza. Pomyślałem; „ale szanują słuchaczy! Żadnych informacji!”. Ok. 21.15 usłyszałem głos redaktora Drelicha, który stwierdził, iż ja powiedziałem, że wiceburmistrz J. Pokrzywniki zasłabł w przedszkolu, i że to jest nieprawdą, co powiedział p. Mielke.
Przypominam, iż powiedziałem, że jest niedysponowany i mam kasetę z nagraniem oraz świadków. Oczywiście ani słowa o tym, że jako przełożony Pokrzywnickiego chciałem go osobiści zastąpić. Jest to ewidentne kłamstwo Radia i poniżej publikuję tekst wystąpienia red. Drelicha z dn 23.01.2003 (godz. 21.15) oraz moje oświadczenie z wnioskiem wnioskiem sprostowanie. Jak mnie radio nazywa i co o mnie myśli sami państwo osądźcie.
Tekst z kasety
Na konferencji prasowej w piątek przedstawiłem wszystkim mediom nagraną rozmowę z red. Drelichem i oświadczenie Radia. Wystąpił też wiceburmistrz Pokrzywniki i pani dyr. Strzałkowska, którzy zaprzeczyli słowom Radia. Nie jestem więc kłamcą i terrorystą. Mam na to niezbite dowody. KŁAMIE RADIO – udowodnię to, bo dowody i świadkowie nie kłamią. Charakterystyczne jest też to, że radni i osoby zaproszone przez radio odmówiły udziału w „audycjach”. Rolę ekspertów pełnią osoby, które nic wspólnego wspólnego pprojeltami ustaw np. projekt uchwały RM Rady Powiatowej i zaproszony gość( nie radny). Może dojdzie do tego, że tylko rozpocznę dyskusję sam ze sobą. Ale nie! Przepraszam, zapomniałem, że jest opozycja . Co prawda małą i ma teraz swóje pięć minut gwiazdorstwa. Na przykład A. Mielke, który mówił jeszcze niedawno o radiu „szczekaczka”, a teraz pełni funkcję głównego gościa.
Gdybyście {Państwo chcieli zapoznać się z dowodami lub porozmawiaćze świadkami – to jestem otwarty, zapraszam. I jeszcze jedno oświadczenie publikowane poniżej zostało pominięte przez radio. Przecież mnie nie ma!
Zobaczymy więc czy prawne są działania radia, bo to, że kłamie jest pewne jak to, żę chodzę po ziemi.