ADRESACI LISTU OTWARTEGO Z DNIA 21.06.2004
WYBORCZEGO FORUM SAMORZĄDOWEGO
PRZY RADZIE MIEJSKIEJ
W CHOJNICACH
Szanowni Państwo!
Wyborcze Forum Samorządowe przy Radzie Miejskiej w Chojnicach wystosowało list otwarty przekazany m.in. do Państwa wiadomości, omawiający ze swojego punktu widzenia przykre zdarzenia, do jakich doszło w dniu 19 czerwca 2004 r. podczas wizyty w naszym mieście wicepremier rządu RP pani Izabeli Jarugi – Nowackiej. Fakt, iż list ten bezpośrednio dotyczy mojego postępowania jako Burmistrza Miasta i gospodarza wizyty pani wicepremier obliguje mnie do zajęcia stanowiska w sprawie.
Radni Klubu WFS przy RM w Chojnicach jako idee przewodnie listu ujęli rzekome naruszenie zapisów Konstytucji RP przez Burmistrza Miasta, mające polegać na zakazie wstępu radnym na obrady sesji Młodzieżowej Rady Miejskiej w Chojnicach i w rezultacie ograniczenie swobody wykonywania mandatu radnego. Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy, a w szczególności zdjęcia oraz zapisy z kamery video jednoznacznie, wskazują na odmienny charakter zajść niż to przedstawiają radni WFS. Z materiału tego wynika, iż w momencie wejścia pani wicepremier do Ratusza radny WFS pan Andrzej Mielke zaczął rozpychać otaczających panią premier ludzi. Usiłował siłą dotrzeć do pani wicepremier, wyposażony był w reklamówkę z nieznaną zawartością, w drugim ręku trzymał ulotki. Jego zachowaniu towarzyszył znaczny tumult potęgowany gwizdami towarzyszących mu osób oraz rykiem syreny. Jego zachowanie było na tyle niebezpieczne, że zmusiło do interwencji funkcjonariusza BOR-u. Podkreślam, iż pani wicepremier była zaproszonym gościem nie tylko władz miasta, lecz również chojnickich uczniów obradujących w ramach Młodzieżowej Rady Miejskiej – ciała stworzonego przez uczniów szkół chojnickich, stanowiącego element ich edukacji obywatelskiej. To MRM była gospodarzem spotkania, nie była to sesja Rady Miejskiej, zaś radni w trakcie jej obrad nie mieli żadnych praw, które by wykraczały poza zwykłe prawa obywatelskie. Ze względów bezpieczeństwa na sali obrad w pierwszej kolejności znaleźli się uczestnicy młodzieżowej sesji, zaproszeni przez nich goście, a dopiero na końcu pani wicepremier. Już po otwarciu obrad, kiedy wszyscy uczestnicy znajdowali się na sali pan A. Mielke i towarzyszący mu inni radni WFS usiłowali wkroczyć na to spotkanie, zakłócając tym samym jego przebieg. Ich silne wzburzenie emocjonalne, podekscytowanie prowadzoną „akcją”, trzymane w rękach gwizdki i inne przedmioty jednoznacznie wskazywały na nie tylko możliwość, ale i chęć zakłócenia spotkania. Ich zachowanie wywołało niepokój funkcjonariusza BOR, po konsultacji z którym podjąłem decyzję, aby nie przerywać rozpoczętego spotkania. Wejście panów z WFS było niepożądane nie tylko ze względów bezpieczeństwa, lecz również ze względów dydaktycznych i wychowawczych. Zgromadzona młodzież poprzez uczestnictwo w sesji miała poznać prawidłowe mechanizmy demokracji, nie skrzywione zacietrzewieniem, arogancją i zwykłym brakiem kultury osobistej dorosłych jej uczestników. Nie mogłem dopuścić, aby szczytny cel sesji przerodził się w manifestację nienawiści, nietolerancji i obskurantyzmu.
Powołanie się przez radnych WFS na Konstytucję uważam za daleko posunięte przekroczenie, twierdzę wręcz, iż to panowie naruszyli zasadę równości obywateli, próbując narzucić wbrew woli pedagogów i rodziców, swój punkt widzenia dzieciom, młodzieży, mieszkańcom miasta. Niegodne jest manipulowanie faktami w sytuacji, gdy sprawcy niechlubnych czynów kreują siebie jako ofiary walki o demokrację. Wyznawane przeze mnie czy panią premier poglądy nie mają najmniejszego znaczenia w kontekście stosowania mechanizmów demokracji, która ze swojej istoty wymaga poszanowania drugiego człowieka. Ciężko mówić o szacunku, gdy radny Andrzej Mielke rozpychając zagradzających mu drogę ludzi usiłuje na siłę wcisnąć niezainteresowanej osobie ulotki.
Bez komentarza pozostawię fakt rozdawania gwizdków dzieciom zgromadzonym na rynku przed Ratuszem (bez zgody nauczycieli i rodziców) i zachęcanie ich do działań niegodnych ucznia, co w efekcie uczyniło je nieświadomymi i biernymi uczestnikami zajścia. Rodzi się pytanie, jak ludzie powołujący się na Konstytucję i jej rzekome łamanie mogą łamać podstawowe prawo dziecka, jakim jest niewłączanie ich do brutalnego życia politycznego dorosłych.
Jest mi zwyczajnie wstyd, lecz nie własnych a cudzych czynów, za które czuję się odpowiedzialny jako Burmistrz.